poniedziałek, 2 listopada 2015

Halloween po amerykańsku

Wzbudzające wśród polaków kontrowersje pogańskie święto Halloween za nami.

Mimo, że nie jest to święto narodowe, jest to jedno z najhuczniej obchodzonych dni w Ameryce.
Los chciał, że w tym roku przypadło w sobotę, w związku z czym mogłam zobaczyć wszystko od podszewki.
Halloweenowy klimat czuć już na dwa tygodnie przed 31 października. Na ulicach pojawiają się wydrążone dynie, w oknach duchy, przed domami zombie, trumny i plastikowe groby. Nie mi oceniać, ale dla mnie lekka przesada. No cóż, co kraj to obyczaj.

W tygodniu poprzedzającym Halloween w szkołach i przedszkolach organizowane są imprezy dla dzieci na których obowiązkowy jest kostium! Nie musi być on straszny, po prostu, ma być. Kreatywność ludzi nie zna granic. Superbohaterowie, ludzie przebrani za frytkę, pizzę, puszkę coke, dinozaura, Freda Flinstona,
a także za demony. Najzabawniejszy kostium miała dziewczynka przebrana za tort, niestety podstawa tortu nie mieściła się w drzwiach wejściowych do szkoły :) Dobry był też dinozaur, którego kostium był tak wielki i niewygodny, że przechodnie pomagali mu nieść ogon!



Amerykanie  kultywują "trick or treat", czyli cukierek albo psikus. Dzieci chodzą po okolicznych domach i z uśmiechem na ustach zbierają cukierki. Wszyscy ochoczo częstują, życząc "Happy Halloween". Klimatu nadaje niewątpliwie wystrój. Niektórzy gospodarze podnoszą poprzeczkę wyżej niż się spodziewacie. Zapraszają do środka, przygotowują całe scenerie, łącznie z muzyką i wszelkimi niezbędnymi gadżetami. Co mam na myśli? Np. bujający się w fotelu mężczyzna z piłą mechaniczną w ręku. Jego charakteryzacja była genialna, wszyscy zastanawiali się czy to prawdziwy człowiek czy manekin. Ja przekonałam się, że to człowiek, moje serce zaczęło bić tak mocno, jak wtedy gdy wchodziłam na orlą perć. Wielka frajda, dużo zabawy, uśmiechu i integracji. Młodsi amerykanie spotykają się, rozmawiają, komentują swoje przebrania, jedzą cukierki, a Ci starsi świętują wieczorem.



Nie tylko dzieci celebrują Halloween. W Nowym Jorku co roku odbywa się Halloween Village Parade, wielka parada na której każdy, absolutnie każdy ma starannie dobrany strój. Muzyka, tancerze, światła- coś na wzór karnawału w Rio. Po paradzie wszyscy wznoszą toast w okolicznych klubach i barach. Toast za demony? Nie wiem, ale napiję się.

Czy właściwe jest krytykowanie tego święta? Dla mnie to amerykańska tradycja wnosząca dużo radości do szarej codzienności. Wszyscy mają frajdę, integrują się i na długo przed halloween obmyślają specjalne stroje. Niewątpliwie atmosfera w Polsce nie pozwoli nigdy na spędzanie Halloween  tak jak robią to amerykanie. I dobrze. Dla nas śmierć jest powodem do zadumy i wspomnień, oni mają inne podejście, bo to inny świat. Jeśli do mojego domu w Polsce zapukają dzieci mówiąc cukierek albo psikus, dam im cukierki. Skoro sprawia to tyle radości, jestem za. Ale nie zapominajmy o kultywowaniu naszej pięknej polskiej tradycji. Lubię ten moment zadumy, zatrzymanie się, spoglądanie na jesienne liście, lampiony i refleksję nad kruchością życia.






Brak komentarzy:

Prześlij komentarz