wtorek, 15 grudnia 2015

święta, święta, święta

Magia świąt odczuwalna jest w NY już od końca listopada. W radiu leci last Christmas, sprzedawcy mówią na pożegnanie "Happy Holidays", a domy przyozdobione są światełkami. Po mieszkaniu grasuje elf, a dzieci szantażujemy tekstem, że Mikołaj wszystko widzi...

To pierwsze moje święta tak daleko, 6 tysięcy kilometrów od domu. I właśnie teraz najbardziej odczuwam brak mojej rodziny i przyjaciół. Nawet pierniki mi w tym toku nie wyszły.

Opowiem wam historię o tym jak święty Mikołaj przyniósł nam ciastka pod poduszkę. O tym jak Amerykanie ozdabiają swoje domy na święta. O elfie, który zjada ser z lodówki i o świątecznych żołnierzykach.

Niedziela późny wieczór 6-go grudnia, tak, tak to mikołajki.
Przychodzę do domu, zmęczona i myślę tylko o tym by wskoczyć pod kołdrę. Przesuwam poduszkę, niespodzianka!
Ciastka od św mikołaja. Ba, od polskiego świętego mikołaja, bo amerykanie nie obchodzą mikołajek.
Z uśmiechem na ustach kładę głowę na poduszce i śnię o reniferach. Ale akcja zaczyna się rano.
Na stole w kuchni znajdujemy list od św. Mikołaja. O treści:





Nie wiem czy bardziej cieszyłam się ja, czy dzieci ;-)
Taki mały gest, a tyle radości.



Światełka na domach to czyste szaleństwo. To konkurs, kto będzie lepszy. To co widzicie na filmach, nie oddaje tego co jest w rzeczywistości. Świąteczne ornamenty, figury, dmuchane świąteczne mikołaje i światełka we wszystkich dostępnych barwach, tak wyglądają dzisiaj domy w Nowym Jorku. Pięknie, jednak trzeba znać umiar.

Najwięcej świrów jest na Brooklynie. Świrów? Tak. Niezliczone ilości bożonoarodzeniowych ozdób, niezliczone. Jest popyt, jest podaż. Ludzie chodzą po okolicy i zwiedzają, przyjeżdżają z innych dzielnic, robią zdjęcia, komentują i oceniają. Konkurs. 
Pięknie, ale ja wolę te skromniej ozdobione domy, tak aby święta nie straciły swojego prawdziwego sensu.



Elf on the shelf.
O Elfie już pisałam. Wiecie co? Pokochałam tą tradycję i kiedyś jak będę miała swoje dzieci, to będę ją kultywować :) Nasz Elf jest wszędzie, codziennie gdzie indziej. Ostatnio siedział cały dzień w lodówce i jadł ser. Wisi na żyrandolu, siedzi na kominku, bawi się bombkami na choince. Bomba ! Codziennie w nocy lata do Mikołaja i opowiada o zachowaniu dzieci. Nie można go dotykać, bo straci swoją magiczną moc. Dzieci mają wiele radości, codziennie rano wstają i szukają elfa. Gdzie jest Rory?
Zdarzają się wypadki. Ostatnio dotknęłam elfa. A przed dziećmi nic się nie ukryje, zauważyły. Posypaliśmy go cynamonem  i odzyskał swoją moc :)




Widzicie tych gości na górze? Oni są wszędzie. W każdym domu, przed domem, pod choinką, na stole i w witrynach sklepów. Zapytałam o nich Amerykanów. Ciekawa. Bo gości skądś znam, ale w Polsce na święta nikt ich nie ustawia przed domem. Nut Crackers, czyli Dziadek do Orzechów. Tak !  Muzykę do tego spektaklu stworzył rosyjski kompozytor, Piotr Czajkowski. 

Święta tuż, tuż. Oglądam bożonoarodzeniowe filmy, zdjęcia z zeszłorocznych świąt, filmiki z naszej studenckiej wigilii. Pamiętam jak sobie obiecywaliśmy, że w tym roku też się spotkamy. I wzruszam się. Te święta będą inne, ale też będą piękne!


Życzę Wam wszystkim dużo ciepła i radości. Świąt spędzonych w ciepłej rodzinnej atmosferze! 
A sobie życzę, abym za rok spędziła święta w Polsce z rodziną i przyjaciółmi. 

Wesołych Świąt !

wtorek, 1 grudnia 2015

Święto Dziękczynienia

W czwarty czwartek listopada przypada znane z hollywoodzkich produkacji święto Dziękczynienia.
Czym jest Thanksgiving? 
Dlaczego Amerykanie jedzą tego dnia indyka? 
Jaka tradycja związana jest z tym świętem i co jest następstwem?
                                                                                       
Relacja prosto z Nowego Jorku.

Thanksgiving to jedno z najważniejszych świąt dla Amerykanów. Przygotowania zaczynają się kilka dni przed "dniem ostatecznym". A samo święto jest upamiętnieniem wydarzeń  z roku 1621, kiedy to Pielgrzymi przybywający do Ameryki przeżyli bardzo srogą zimę i jedli nic innego jak- dzikie indyki! 
Toteż indyka tego dnia nie może zabraknąć. 

Gość wieczoru- marynowany dzień wcześniej, świeży, wielki i pieczony pół dnia. Podawany z pysznym sosem żurawinowym. Do tego różne rodzaje ziemniaków słodkie i normalne, żurawina na milion sposobów, pudding z kukurydzy, szarlotka, szynka z ananasem, figi zapiekane w boczku. Suto zastawiony stół, czerwone wino i rodzinna atmosfera. Tak właśnie kojarzyć będę amerykańskie święto Dziękczynienia.
Wszystko przygotowane samodzielnie, zaproszeni goście także przywożą przygotowane potrawy.

Porównałabym to do polskiej wigilii, cała rodzina, dobry nastrój i jedzenia tyle, że stół się ugina. 

Podczas przygotowań obowiązkowe jest obejrzenie parady. Największa na świecie parada dziękczynna organizowana jest w Nowym Jorku ! Towarzyszy jej mnóstwo wielkich balonów, przypominających postaci z kreskówek  i filmów, tj: Snoopy, Dinozaur Barney, Kermit, Garfield. Oprócz tego klauny, elfy i mikołaje. 
I Santa Claus zachęcający do kupowania u organizatora parady czyli w domu handlowym Macy's. Thanksgiving, to też huczne wejście w świąteczny sezon wyprzedaży.

Popołudniu do domu przybywają zaproszeni goście. Najpierw na stół wjeżdżają przystawki, później następuje obiad poprzedzony modlitwą i podziękowaniem za wszystko co jest na stole. Zostaje już tylko błogie obżarstwo, mecz futbolu amerykańskiego i szarlotka. 
Ot amerykański Thanksgiving. 

Ponoć indyki faszerowane są jakąś chemią, która sprawia, że towarzystwo staje się senne. 
Potwierdzam, choć nie zrzucałabym całej winy na indyka. Wino też jest skuteczne, w tej kwestii.

Otoczka święta dziękczynienia jest piękna, ale czar pryska już następnego dnia. Wszyscy biegną do sklepów i zabijają się w pogoni za najlepszą promocją. Black Friday. W sklepach tłum ludzi, kolejki i brak powietrza. Wyprzedaże to nawet -50%. To chyba lekka hipokryzja? Najpierw cała rodzina dziękuje Bogu za spotkanie i to co jest na stole, a już następnego dnia magia święta przemienia się w zakupową komercję. 

Zaraz po Thanksgiving w radiach słychać świąteczną muzykę, domy przybrane są w choinki, girlandy, lampki i inne świąteczne gadżety. Do dzieci przylatuje Elf. Każdego dnia obserwuje ich zachowanie, a kiedy śpią leci do Mikołaja i zdaje mu relacje. Codziennie zmienia swoje miejsce. Dzieci nie mogą go dotykać, bo straci swoją magiczną moc.



Magia świąt :))